Jedną z najbardziej niezwykłych cech wizerunku z Manoppello jest jego przezroczystość. Gdy ustawimy się tak, aby w tle widzieć otwarte drzwi do sanktuarium lub okno z witrażem - obraz znika. Oblicze pojawia się, gdy patrzymy na niego pod pewnym kątem.


Efekt przezroczystości, w tle witraż okna

I to jeszcze wszystkie osobliwości... Przy porównaniu zdjęć awersu i rewersu można zobaczyć zaskakujące różnice w szczegółach, szczególnie w układzie włosów. Zjawisko to zostało po raz pierwszy udokumentowane przez polskiego i włoskiego uczonego - prof. dr hab. Jana S. Jaworskiego (Uniwersytet Warszawski) i prof. Giulio Fanti (Uniwersytet w Padwie). Ciekawą metodę zaproponował również profesor Zbigniew Treppa (Uniwersytet Gdański). Wykonał on całą serię zdjęć za pomocą aparatu z matrycą cyfrową wysokiej rozdzielczości i dzięki zastosowaniu statywu otrzymał materiał porównawczy do dalszych badań. Według profesora Z. Treppy układ włosów a także np. szerokość rozchylenia ust zmienia się w zależności o zastosowanego oświetlenia nawet gdy badamy tylko awers obrazu.

Jak to możliwe aby na jednym płótnie zarejestrowane było wiele obrazów? Załóżmy przez chwilę, że obraz został namalowany. Zatem artysta musiałby najpierw namalować awers a potem rewers i to jeszcze w taki sposób aby były one RÓŻNE. Po co i w jaki sposób miałby to zrobić? Inna równie zwariowana hipoteza - obraz jest hologramem i dlatego zmienia swoją zawartość przy zmianie kąta patrzenia. OK, ale obraz jest stary a technika holograficzna rozpoczyna swoją historię dopiero w 1962 roku, gdy Emmett Leith i Juris Upatnieks z Uniwersytetu w Michigan zastosowali światło laserowe do otrzymania pierwszego hologramu...


Emmett Leith i Juris Upatnieks,
Pierwszy hologram, "Pociąg i ptaki", 1964

Zapewne, podobnie jak to ma miejsce w przypadku Całunu Turyńskiego, świat nauki podzieli się na dwa zwalczające się obozy - zwolenników nadprzyrodzonego pochodzenia obrazu i jego zdecydowanych przeciwników. Doczekamy się z całą pewnością wielu wzajemnie sprzecznych teorii.

Niestety, nie dysponuję zdjęciami obu stron tkaniny o odpowiedniej jakości, niemniej jednak postanowiłem dokonać pewnego eksperymentu myślowego. Każdy, kto jechał na rowerze doświadczył nieskomplikowanego zjawiska rozwiewania się włosów. Ma to miejsce nawet wtedy, gdy nie ma wiatru. Gdybyśmy wykonali wiele fotografii za pomocą umieszczonego przed jadącym aparatu umocowanego do kierownicy pojazdu, a następnie oglądali pojedyncze klatki, to moglibyśmy zobaczyć, że twarz pozostała by taka sama, natomiast układ włosów już nie. Być może podobne zjawisko jest utrwalone na chuście z Manoppello i mamy tu do czynienia z zespołem wielu obrazów zarejestrowanych w momencie Zmartwychwstania na pojedynczym nośniku danych.


Kosmyk włosów na czole, rewers (fotografia) i awers (odbicie lustrzane)


Schemat, rewers


Schemat, awers, odbicie lustrzane


Rewers -> awers, animacja

Niektórzy z badaczy Całunu Turyńskiego twierdzą, że wizerunek ukrzyżowanego mężczyzny został utrwalony za pomocą promieniowania o niewyjaśnionym pochodzeniu. Z Chustą mogło być podobnie. Z całą pewnością materialne ciało człowieka nie jest w stanie przeniknąć przez delikatne płótno. Nastąpiła zamiana materii w energię. Wielu ludziom wydaje się to zupełnie niemożliwe. Jednocześnie wierzą oni, że światło w pewnych sytuacjach (zjawisko fotoelektryczne, wiatr słoneczny) zachowuje się jak materialna, posiadająca masę cząstka - foton, a w innych (interferencja, dyfrakcja, odbicie, załamanie) światło jest niematerialną falą elektromagnetyczną! Aby wybrnąć z tej jawnej sprzeczności wymyślono nawet ładnie brzmiącą teorię dualizmu korpuskularno-falowego (czytaj: wiem, że nic nie wiem...). Potrafimy budować bomby atomowe i reaktory jądrowe. Chcemy wykorzystać fuzję jądrową do produkcji czystej energii. I to, że masa jest równoważna energii (E=mc2) nie stanowi dla nas fundamentalnego problemu. Problemem jest natomiast wiara w niemożliwe, np. w zmartwychwstanie.

"Jezus spojrzał na nich i rzekł: U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe." - Ewangelia wg. św. Marka 10:27